Red:
Alergia to dziwna choroba: uderza jak grom z jasnego nieba. Człowiek
jest zdrowy, sprawny, czuje się dobrze, a za chwilę dusi się, kaszle.
Albo dostaje wysypki. Albo leje mu się z nosa. l na domiar złego coraz
częściej słyszy się o takich objawach. Czy medycyna rzeczywiście zauważa
wzrost zachorowań na alergię?
E. Z.:
Niestety tak. Ocenia się, że alergia jest schorzeniem obejmującym około
30% populacji, l co gorsza, badania wskazują, że liczba chorych podwaja
się co 10 lat.
Red:
Jakie są przyczyny alergii?
E. Z.:
Kiedyś przypisywano je czynnikom genetycznym. Jeżeli jedno z rodziców
miało alergię, przyjmowano, że istnieje 30-34 procentowe
prawdopodobieństwo, iż u dziecka też wystąpi alergia. Jeżeli obydwoje
rodzice cierpieli na alergię, zagrożenie dziecka wzrastało do 60-70%,
Wiedza o czynnikach środowiskowych wywołujących i nasilających alergie
byfa niewielka. Teraz wiadomo, że oprócz klasycznych alergenów
wziewnych, takich jak pyłki roślin, pleśnie, kurz, naskórki zwierząt,
włosy, łupież ludzki pojawiły się inne czynniki związane z postępem
cywilizacji.
Red:
Na przykład spaliny samochodowe i zanieczyszczenia środowiska w okręgach
przemysłowych?
E. Z.:
Na przykład. Ale nie tylko. W latach 90. na polski rynek napłynęła fala
różnorodnych kosmetyków, środków piorących, środków higieny osobistej.
Nie zapominajmy też o nagłym a ogromnym wyborze produktów spożywczych.
Mamy w czym wybierać, ale płacimy też za to. ilość produktów jest tak
duża, że przekracza możliwości adaptacyjne ustroju ludzkiego. Organizm,
nie mogąc się zaadaptować, broni się wytwarzając przeciwciała i już
występuje alergizacja.

Red:
Wróćmy jednak do zagrożeń związanych ze wzrostem liczby samochodów, z
czym mamy do czynienia obecnie. Z jakimi konsekwencjami trzeba się
liczyć?
E. Z.:
Z dalszym rozszerzaniem się alergii - co już stwierdzono na Zachodzie.
Przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych badania udowodniły, że mieszkańcy
domów usytuowanych w pobliżu dróg szybkiego ruchu chorują 40 razy
częściej na katary sienne, astmę oskrzelową, pokrzywki, obrzęki niż
ludzie mieszkający z dala od takich dróg. Okazało się, że bardzo
niebezpiecznym, bardzo silnym alergenem są węglowodory poliaromatyczne.
Skąd się biorą? Są niczym innym jak efektem pracy silników Diesla. W
piśmiennictwie naukowym udowodniono, że substancje te atakują błony
śluzowe i w związku z ich działaniem ludzie alergizują się na pyłki i
roztocza, z którymi do tej pory umieli sobie radzić. Nie bez powodu w
Stanach Zjednoczonych wprowadzono od 1997 r. zakaz rejestracji
samochodów z silnikami Diesla.
Red:
Można by pomyśleć, że jeśli boimy się alergii, uciekajmy na wieś z dala
od diesli i zatłoczonych samochodami dróg. Ale przecież wieś pełna jest
alergenów: tam zawsze coś kwitnie, coś pyli...
E. Z.:
I znowu badania mogą wydać się zaskakujące. Otóż mieszkańcy wsi cierpią
na alergie w znacznie mniejszym stopniu niż mieszkańcy miast, mimo że
żyją wśród roślin pylących. Jednak te rośliny towarzyszą im, można
powiedzieć, od pokoleń. Organizmy ludzkie zaadaptowały się do czynników
środowiskowych. Na pewno sprzyja temu brak spalin. Weźmy też pod uwagę,
że środowiska wiejskie nie przyjmują tak gwałtownie mody na coraz to
nowe kosmetyki, proszki do prania, najróżniejsze smakołyki. Z punktu
widzenia alergika życie na wsi jest bezpieczniejsze.
|
|

Red:
Ale zapewne mieszkańcy dużych miast na Zachodzie wypracowują już sposoby
obrony własnego zdrowia?
E. Z.:
Rzeczywiście, powstaje tam spontaniczny ruch ochrony zdrowia przed
czynnikami środowiskowymi. Najczęściej odbywa się to na szczeblach
lokalnych, kiedy to mieszkańcy tej czy innej dzielnicy wraz z
adwokatami, dziennikarzami i często lekarzami środowiskowymi tworzą
grupy nacisku wobec władz miejskich. Jednym z pojęć wylansowanych przez
takie właśnie grupy nacisku byt "zespól chorych budynków".
Red:
Chodzi o zaniedbane, nieremontowane, wyziębione i zagrzybione budynki?
E. Z.:
Wprost przeciwnie. Chodzi o nowoczesne, przeszklone budynki, najczęściej
biurowe. Okna, ze względu na kryzys energetyczny, są tam zamknięte, a
wewnętrzny obieg powietrza zapewnia sztuczna wentylacja z klimatyzacją.
Na te "zalakowane" budynki zwrócono uwagę, gdy okazało się, że 20-30%
urzędników pracujących w ich pozornie komfortowych wnętrzach zaczęfo
coraz częściej zgłaszać się do lekarzy i uskarżać na objawy, które
trudno byto zaklasyfikować. Miewali uczucie rozdrażnienia lub depresji.
Mimo nawilżaczy powietrza zasychały im błony śluzowe w nosie i jamie
ustnej. U części z nich występowały okresowe napady duszności, u innych
coś jakby pokrzywki. Wielu stwierdzało, że chwilami ogarnia ich uczucie
takiego dyskomfortu i niepokoju, że najchętniej wybiegliby z budynku.
Red:
Czy udało się odnaleźć przyczyny tych stanów?
E. Z.:
Winowajcą okazały się pewne grzybki. Gdy pobrano zeskrobiny z
wentylatorów i klimatyzatorów, po czym zrobiono posiewy, udało się
odkryć termofilne rodzaje grzybów i pleśni, które mają bardzo silne
działanie toksyczne i alergizujące na ustrój ludzki. Doskonale teraz
wiadomo, jak taki grzybek wygląda, jak się rozwija, jakie warunki są dla
niego najlepsze. Te grzybki i pleśnie czują się wprost znakomicie w
wentylatorach i klimatyzatorach "zalakowanych" budynków. Na świecie
uznano już "zespół chorych budynków" za jednostkę chorobową, l prof.
Górski i ja, prowadząc wykłady dla lekarzy rodzinnych, omawiamy ten
problem. Przewiduję, iż w przyszłości będzie on odgrywał dużą rolę w
patologii, tym bardziej, że karencja mykologiczna polegająca na
zwalczaniu tego grzybka jest niezwykle trudna. W Stanach Zjednoczonych
odchodzi się teraz od budowania tych odhumanizowanych biurowców.
Red: A
więc korzystając z niektórych udogodnień cywilizacji płacimy za to
własnym zdrowiem. Jakie mamy wyjście?
E. Z.: Nie
należy oczekiwać, że ludzie zgodzą się - w imię własnego zdrowia -na
spowolnienie tempa rozwoju technicznego. Że z samochodów przesiądą się w
dorożki, powrócą do prostych pokarmów, odrzucą chemizację rolnictwa,
współczesne budownictwo - długo można by wymieniać. Możliwości
przystosowania nie są wielkie: adaptacja do całokształtu czynników
środowiskowych wymaga długiego czasu. A w naszej obecnej sytuacji
organizm nie zdąży nawet "przymierzyć się" do adaptacji na jedne
czynniki, a już zmieniają się one na inne. Szansę na życie z alergią
daje rozbudowany dział farmakoterapii i liczne lekarstwa stosowane w
chorobach alergicznych. Dotknięty nią człowiek musi jednak zaakceptować
fakt, że jest to choroba na całe życie. Jeżeli ktoś ma cechę tej dziwnej
choroby, to nawet w chwilach świetnego samopoczucia musi się liczyć z
tym, że alergia w każdej chwili może się objawić. W alergii, tak jak
przy cukrzycy, trzeba codziennie zażyć swoją porcję lekarstw. Tabletki
odczulające nie wyleczą, pozwolą jednak "zamazać" dokuczliwe, męczące
objawy choroby. Ideą prewencji lansowanej przez firmy farmaceutyczne
jest pomoc w adaptacji - ale to raczej działania na pokolenia. Jest
szansa, że jeśli leki odczulające będą przyjmować rodzice, potem ich
dzieci, może także dzieci tych dzieci - w którymś pokoleniu nie będzie
już reakcji alergicznych.
rozmawiała
Anna Popławska
rysunki
Wawrzyniec Zawisza
|